Sex, drugs and rock’n’roll? Tak, poproszę wszystko na raz – i do tego poproszę jeszcze second season. Jeśli jeszcze nie zetknąłeś się z tym tytułem, przyszykuj się na nostalgiczną podróż do lat 70., gdzie gitary były większe niż ego muzyków, a dramaty emocjonalne potrafiły rozstroić cały zespół szybciej niż źle nastrojone pianino. Serial Daisy Jones and The Six to propozycja dla wszystkich, którzy tęsknią za złotymi czasami rocka, ale wolą słuchać historii niż ją przeżywać… zwłaszcza tych z pokruszonym sercem w tle.

Opowieść, która buczy jak wzmacniacz Marshalla

Serial oparty jest na bestsellerowej powieści Taylor Jenkins Reid, która z kolei inspirowała się realnymi dramatami kultowego zespołu Fleetwood Mac. Mamy tu pełen zestaw: charyzmatycznych wokalistów, miłosne napięcia sięgające szczytu list Billboardu i tajemniczy rozpad zespołu u szczytu kariery. Fabuła zmontowana jest w stylu „mockumentary”, czyli jak dokument – tylko bardziej dramatycznie i z idealnym oświetleniem. Dzięki temu oglądamy historię oczami samych bohaterów, co dodaje autentyczności i… potężnej dawki ironii.

Obsada, która robi więcej hałasu niż koncert na stadionie

Nasz główny duet – Riley Keough jako Daisy Jones i Sam Claflin jako Billy Dunne – rozwala system. Ich chemia na ekranie jest tak gęsta, że można by nią smarować tosty. Keough, prywatnie wnuczka Elvisa (tak, TEGO Elvisa), wnosi do roli nie tylko geny rockowego króla, ale i dziką energię, którą trudno ujarzmić. Claflin gra frontmana z przeszłością godną tabloidów, ale z sercem włożonym w muzykę (i, bądźmy szczerzy, też w Daisy). Cała reszta ekipy również nie odstaje od głównego duetu – od perkusisty z wątpliwym poczuciem rytmu po menadżera, który próbuje ogarnąć ten chaos z gracją rekina w garniturze.

Dlaczego kochamy dramat w rytmie rocka?

Bo jest prawdziwy, surowy i pełen emocji. Daisy Jones and The Six serial, mimo że opowiada fikcyjną historię, to uderza w serducho każdej osoby, która choć raz marzyła o tym, by rzucić wszystko, założyć zespół i wyruszyć w trasę koncertową. Poznajemy kulisy życia w trasie, trudne relacje między członkami zespołu, a także to, jak cienka jest granica między miłością a katastrofą – zwłaszcza, gdy rozgrywa się przy dźwiękach gitarowych riffów.

Efektowne stroje, epicki soundtrack i… winyle!

Nie oszukujmy się – ten serial ogląda się nie tylko dla fabuły. Kostiumy są hołdem dla mody lat 70. – zamszowe kurtki, dzwony o szerokości namiotu cyrkowego i okulary przeciwsłoneczne większe niż przyszłość zespołu. Do tego dochodzi soundtrack, który spokojnie mógłby konkurować z najlepszymi albumami dekady. Co ciekawe, aktorzy faktycznie nauczyli się grać i śpiewać – więc nie tylko udają muzyków, ale nimi są. A kiedy w tle rozbrzmiewa utwór Look At Us Now, trudno nie dostać muzycznego ciarkostrzału.

Gdzie obejrzeć i dlaczego jeszcze tego nie zrobiłeś?

Serial jest dostępny online na platformach streamingowych, a jego odcinki idealnie nadają się do pochłaniania w trybie bingewatchingowym. Zamiast po raz kolejny włączać Przyjaciół jako tło do prasowania, zrób sobie wieczór z mikrofonem-wieszakiem i pozwól porwać się historii. Tym bardziej, że Daisy Jones and The Six serial to jeden z tych tytułów, który nie tylko bawi, ale i daje do myślenia. No i… serio, soundtrack wgniecie cię w kanapę.

Choć „Daisy Jones & The Six” to tylko serial, po jego obejrzeniu możesz złapać się na tym, że próbujesz znaleźć ich winyle na Allegro, albo googlujesz, dlaczego taki zespół nigdy naprawdę nie istniał. To znaczy: istniał, ale tylko na ekranie – a jednak pozostawił po sobie wrażenie jak po wyjściu z koncertu, który zmienia życie. Nie musisz być fanem rocka, by się zachwycić. Wystarczy, że masz ucho do dobrej historii i serce do łamliwych melodii. Bo dramat, emocje i gitarowe solo zawsze będą na topie… przynajmniej w serwisach streamingowych.